Kamery na białostockich skrzyżowaniach nadal nie rejestrują przejazdu na czerwonym świetle

Urzędnicy z białostockiego ratusza zapewniają, że stan rzeczy pozostaje bez zmian. Tym samym odpierają sugerowane informacje, które od 7 grudnia, rozpoczęły burzliwe dyskusje wśród miejscowych kierowców. Spekulowano bowiem, że kamery na pięciu skrzyżowaniach w mieście znowu są w użyciu i monitorują przejazd na czerwonym świetle, tym razem pod egidą instytucji rządowej. Ta ciekawostka zawitała nawet do internetu dzięki radnemu z klubu prezydenckiego.

Plotki o „odrodzeniu” kamer obiegły media społecznościowe w Białymstoku za sprawą wiadomości o instalacji dwóch nowych fotoradarów, które mają być pod kontrolą Inspekcji Transportu Drogowego. Umieszczono je na skrzyżowaniu ulic: Zwierzynieckiej z Świętego Ojca Pio oraz Kazimierza Wielkiego z Generała Sulika. Mają one rejestrować sytuacje, gdy kierowcy nie zatrzymują się na czerwonym świetle.

Nie jest to pierwsze spotkanie Białegostoku z ideą wprowadzenia kamer do monitorowania przestrzegania sygnalizacji świetlnej. W przeszłości na skrzyżowaniach umieszczono specjalne kamery, które miały „na oku” kierowców ignorujących czerwone światło. Montaż tego sprzętu zlecił magistrat w Białymstoku w ramach implementacji Systemu Zarządzania Ruchem, którego koszt wyniósł około 28 milionów złotych. System oparty o te kamery został uruchomiony w maju 2015 roku.