Stołeczny spór o grunty: setki milionów złotych odszkodowania na horyzoncie?

Skomplikowany konflikt o prawo do gruntów na Wysokim Stoczku w Białymstoku może zaowocować roszczeniem odszkodowania rzędu kilkuset milionów złotych ze strony dziedziców Romualda Walendziuka, właściciela tych terenów przed II wojną światową. Nie chcąc pozwolić na tak ogromne wydatki, miejskie władze Białegostoku postanowiły zakwestionować decyzję ministra rolnictwa w Naczelnym Sądzie Administracyjnym, która przyznaje prawo do gruntów spadkobiercom.

Przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej tereny te obejmowały kilkadziesiąt hektarów prywatnej ziemi. Po zakończeniu konfliktu, w wyniku dekretu komunistycznego wprowadzającego reformę rolną, grunty te stały się własnością miasta Białystok. Dzisiaj potomkowie Romualda Walendziuka żądają odszkodowania, które mogłoby sięgnąć setek milionów złotych, co stawia pod znakiem zapytania przyszłość finansową lokalnych władz.

Dotyczy to gruntów na których obecnie znajdują się różne miejsca i budynki, w tym łąki kwietne przed kościołem Zmartwychwstania Pańskiego, Domek Napoleona, teren wokół Pomnika Obrońców Białegostoku i sąsiednie bloki mieszkalne. Spadkobiercy mają także możliwość żądania rekompensaty poprzez przekazanie im innych gruntów należących do miasta.

Podczas konferencji prasowej zorganizowanej na terenie Wysokiego Stoczku, wiceprezydent Białegostoku, Zbigniew Nikitorowicz odnosił się do niekorzystnej dla miasta decyzji ministra rolnictwa Roberta Telusa. Minister opowiedział się za dziedzicami Walendziuka, argumentując, że zastosowanie dekretu reformy rolnej jako podstawy prawnej było niewłaściwe.

Pomimo tego, że poprzednik Telusa, były prezydent Białegostoku Krzysztof Jurgiel (obecnie europoseł), wspierał starania miasta o odrzucenie wniosku spadkobierców, to w 2021 roku wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski wyraził zdanie zgodne z aktualnym ministrem rolnictwa. Tłumaczył swoją decyzję twierdzeniem, że dekret o reformie rolnej dotyczył gruntów większych niż 50 hektarów, co oznacza, że przejęcie prywatnej własności było zgodne z prawem obowiązującym w Polsce w tamtym czasie.