W okresie poprzedzającym wybory parlamentarne, miasto Białystok doświadczyło prawdziwej inwazji plakatów promujących kandydatów na stanowiska posłów i senatorów. Usilna walka o mandaty polityczne przyczyniła się do powstania przestrzennego chaosu, zdominowanego przez różnobarwne banery wyborcze. Reakcją na ten nieład była sugestia szybkiego wprowadzenia tzw. uchwały krajobrazowej, która miałaby uregulować zagadnienia związane z ekspozycją reklam politycznych.
Plakaty reklamowe nie ominęły praktycznie żadnej przestrzeni publicznej. Od ogrodzeń separujących drogi, poprzez fasady budynków, aż po metalowe konstrukcje oraz tereny przy torach kolejowych – wszędzie dominowały portrety uśmiechniętych polityków, apelujących o wsparcie w nadchodzących wyborach. Nawet drzewa i obiekty zabytkowe nie zostały oszczędzone przed tą promocyjną gorączką.
W jednej ze zwierzeń, członek ekipy zajmującej się rozwieszaniem plakatów przyznał, że miasto zostało wręcz „zaspamowane” przez różnego rodzaju banery wyborcze. Efektem tego była sytuacja, w której obok siebie wisiały plakaty promujące kilkunastu Andruszkiewiczów, kilku Dębowskich, grupę Truskolaskich czy Kułakowskich. Istniały też bardziej oryginalne miejsca ekspozycji, jak np. plakat Augustyna na rusztowaniach, Piontkowskiego na placach zabaw, Musiuka umieszczonego na szczytach wieżowców, Wasilewskiego w stroju z „Ogniem i mieczem” na prowizorycznej konstrukcji czy Gromko parkującego przyczepą przed najbardziej znanym muralu Białegostoku – „Dziewczynką z konewką”.