Podczas zamkniętej imprezy w jednym z białostockich lokali doszło do incydentu, który przyciągnął uwagę policji. Właścicielka lokalu zorientowała się, że jej telefon, z którego odtwarzano muzykę, zniknął. W tym samym czasie miejscowy świadek zauważył mężczyznę, ubranego na ciemno, wybiegającego z budynku.
Nieoczekiwane żądania
Właścicielka postanowiła zadzwonić na swój numer, licząc na jego szybkie odzyskanie. Ku jej zaskoczeniu, połączenie odebrał mężczyzna, który zażądał przekazania kodu BLIK na kwotę 500 złotych w zamian za zwrot urządzenia. Kobieta stanowczo odmówiła, co skłoniło złodzieja do groźby zwiększenia kwoty przy każdej kolejnej próbie kontaktu.
Policyjna interwencja
Na miejscu szybko pojawili się policjanci, którzy po rozmowie z poszkodowaną postanowili działać. Przejęli numer sprawcy i podjęli próbę jego zlokalizowania. Jedna z funkcjonariuszek wcieliła się w rolę właścicielki, nawiązując kontakt telefoniczny z przestępcą. Mężczyzna nie zorientował się, że rozmawia z policjantką, i w trakcie agresywnej rozmowy zwiększył swoje żądania do 900 złotych.
Strategia schwytania
Policjanci postanowili wykorzystać sytuację, pozorując zgodę na spełnienie wymagań złodzieja. Ustalili miejsce przekazania kodu BLIK, wskazując na bankomat przy alei Piłsudskiego jako jedyne możliwe miejsce wypłaty. Gdy funkcjonariusze dotarli na miejsce, zauważyli podejrzanego przy bankomacie. Widząc nadjeżdżających policjantów, mężczyzna próbował uciekać, ale został szybko zatrzymany po krótkim pościgu pieszym.
Konsekwencje prawne
Mężczyzna, 29-letni recydywista, został natychmiast przetransportowany do policyjnego aresztu. Przy nim znaleziono zaginiony telefon. Postawiono mu zarzuty kradzieży oraz wymuszenia korzyści majątkowej za zwrot skradzionej rzeczy. Ze względu na popełnienie przestępstwa w warunkach recydywy, grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności.
Źródło: KMP Białystok
